Chcemy pokazać mieszkańcom, że chaos reklamowy, jaki oglądamy na ulicach, nie musi być normą. Zależy nam też na tym, by uświadomić właścicieli nośników reklamowych, że ich decyzje kształtują przestrzeń publiczną i powinni wziąć za to obywatelską odpowiedzialność. Pamiętajmy, że nawet wybitna artystycznie reklama szpeci, jeśli jest umieszczona w nieodpowiednim miejscu.
Oto kilka najważniejszych przyczyn chaosu reklamowego, który oglądamy wokół nas.
- Stan prawny w Polsce sprawia, że trudno władzom lokalnym zaprowadzić porządek w przestrzeni publicznej, w tym nadać reklamom należne im miejsce. Odpowiednie przepisy powinny znaleźć się w lokalnym miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, ale jest to narzędzie nieodpowiednie do regulowanie tak dynamicznego zjawiska, jakim jest reklama. Ponadto, nadal większość gmin w Polsce ma ogromne zaległości w tworzeniu planów. Nieliczne sukcesy w tej dziedzinie walki z chaosem reklamowym należy wiązać z wykorzystaniem szczególnych przepisów, tak jak się to stało np. w Krakowie, gdzie stworzono park kulturowy.
- Wygląd poszczególnych nieruchomości zleży wyłącznie od ich właścicieli – pozwolenie na budowę jest wymagane tylko w przypadku konstrukcji, które są wbudowane w podłoże. Co oznacza, że potrzebne jest pozwolenie na postawienie np. dużego billboardu. Ale jeśli właściciel chce okleić ogrodzenie swojej działki pstrokatymi płachtami reklamowymi, nikt nie może mu tego zabronić.
- Nawet jeśli reklama jest ustawiona nielegalnie, władzom trudno jest doprowadzić do jej legalnego usunięcia. Wynika to między innymi z przewlekłości postępowania administracyjnego czy sądowego – często gdy miną odpowiednie terminy, kampania reklamowa jest już nieaktualna. Na danym miejscu pojawia się nowa reklama, a procedurę prawną należy zacząć od początku.
- Brak hierarchii informacji w przestrzeni publicznej, który wiąże się z niewystarczającą ustawową definicją reklamy. Obecnie jest ona zawarta w… ustawie o drogach publicznych i bardzo mocno utożsamia reklamę z nośnikiem, jej formą, co sprawia, że bardzo łatwo można obejść obowiązujące przepisy (np. doczepiając do billboardu kółka, by stał się pojazdem). Stowarzyszenie Miasto Moje A w Nim proponuje, by definiować reklamę jako przekaz o charakterze komercyjnym, zawierający elementy perswazji. Wtedy też łatwiej nam będzie rozsądzić, które informacje w przestrzeni są nadrzędne, które są społecznie użyteczne.