25 lipca odbyło się w Sejmie pierwsze czytanie prezydenckiego projektu ustawy o wzmocnieniu narzędzi ochrony krajobrazu, z którym wiążemy nadzieje na uporządkowanie problemu nadmiaru reklamy zewnętrznej w Polsce. Posłowie zdecydowali o przekazaniu projektu do dalszych prac w komisjach.
Na początku minister Olgierd Dziekoński z Kancelarii Prezydenta przedstawił powody, które stały za decyzją o przygotowaniu projektu ustawy. Zwrócił uwagę, że obecne przepisy w sposób nienaturalny dzielą krajobraz na przyrodniczy i kulturowy. Według Dziekońskiego brakuje obecnie instrumentów prawnych, które umożliwiłyby powstrzymanie rozpraszania reklam, stworzenie równowagi między koniecznymi inwestycjami wielkogabarytowymi o charakterze dominant krajobrazowych a jakością i utrzymaniem tradycji polskiego krajobrazu. Jednocześnie przypomniał, że w 2005 roku weszła w życie ratyfikowana przez Polskę Europejska Konwencja Krajobrazowa, która do dziś nie znalazła w Polsce środków realizacji.
Następnie reprezentanci przedstawili stanowiska swoich klubów poselskich.
Platforma Obywatelska popiera ustawę i rekomenduje ją do dalszych prac w komisjach, m.in. w komisji kultury. Reprezentująca PO Małgorzata Kidawa-Błońska zwróciła uwagę, że reklama „w dużym stopniu degraduje krajobraz, niszczy krajobraz, czasami w ogóle zasłania krajobraz naszego kraju”. Wyraża zaniepokojenie, że „tak późno zaczynamy chronić krajobraz”.
Anna Paluch z Prawa i Sprawiedliwości powiedziała, że „wysoka jakość krajobrazu sprzyja rozwojowi kultury, służy zachowaniu tożsamości, jest podstawowym składnikiem dziedzictwa kulturowego, przyczynia się do dobrobytu ludzi i przynosi korzyści gospodarcze”. „Do tej pory w polskim prawie brak było skutecznych narzędzi ochrony krajobrazu, a te, które były, nie były należycie wykorzystywane.”
Aby projekt ustawy dostarczył odpowiednich narzędzi, wg poseł Paluch konieczne są prace w komisjach (infrastruktury, samorządu terytorialnego i polityki regionalnej) i wysłuchanie uwag zgłaszanych przez architektów, urbanistów, środowiska gospodarcze i samorządy. Posłanka wyraziła obawy, że skomplikowana procedura umieszczania reklam uderza w przedsiębiorców, którzy „powinni mieć przecież prawo do informowania o swoich produktach i usługach, i w polityków opozycji, którzy chcą prowadzić kampanie wyborczą tam, gdzie w samorządzie rządzi większość rządowa”. Pomysł pobierania opłat od reklam przez gminy porównała do „procederu odzierania z pieniędzy kierowców za pomocą gęstej sieci radarów”. Zapytała, czy przeoczeniem jest wprowadzanie przez ustawę różnych definicji pojęcia reklamy w ustawie o drogach publicznych i w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.
Adam Rybakowicz z Ruchu Palikota stwierdził, że jest to bardzo dobra i wartościowa inicjatywa, nad którą trzeba popracować w komisjach sejmowych (infrastruktury, samorządu, środowiska), gdzie należy usunąć występujące w niej błędy. Zasugerował, że dochody gmin z opłaty reklamowej powinny być przeznaczane na finansowanie zadań związanych z realizacją ochrony krajobrazu i przyrody. Ruch Palikota chce, by kwestie niedoprecyzowane w projekcie oprzeć na opiniach społecznych.
Poseł Marek Gos powiedział, że zdaniem klubu Polskiego Stronnictwa Ludowegojest to potrzebna inicjatywa, nakierowuje ona uwagę na pewien problem, który jest do rozwiązania, ale „niekoniecznie przy pomocy tych instrumentów i tych środków, które są zaproponowane”. Zwrócił uwagę na problem reklam: „Zabrnęliśmy chyba w ślepy zaułek i ciężko będzie z niego wyjść, aczkolwiek ważne, że jest pomysł na to, żeby ten obszar reklamowy zacząć porządkować”. Zaproponował by projektem zajęła się również komisja ochronny środowiska, która powinna być wiodącą.
Eugeniusz Czykwin z Sojuszu Lewicy Demokratycznej zapowiedział, że każda inicjatywa mająca na celu wzmocnienie ochrony krajobrazu spotka się ze wsparciem ze strony klubu SLD. „Oczywiście ta plaga szpecąca uroki krajobrazu, zakrywająca bogactwo architektury i zmieniająca rodzimą zabudowę miejską wszechobecnymi reklamami, billboardami, neonami jest bulwersująca.” Jego zdaniem ostateczny kształt ustawy powinien być uzależniony od stanowiska przedstawionego przez stowarzyszenia, instytucje oraz środowiska, których zadaniem jest ochrona krajobrazu. Pozytywnie odniósł się do pomysłu nowelizacji Kodeksu wykroczeń w kierunku zaostrzenia kar za umieszczanie reklam w miejscach do tego nie przeznaczonych.
Ostatnim reprezentantem klubów był Mieczysław Golba z Solidarnej Polski. Zapewnił, że inicjatywa zmian przepisów w związku ze wzmocnieniem narzędzi ochrony krajobrazu zasługuje na poparcie. Wśród potrzebnych przepisów wymienił regulacje prowadzące do uporządkowania chaosu reklamowego. Stwierdził jednak, że część proponowanych rozwiązań prawnych wymaga poprawy, uzupełniania lub uściślenia, przy czym niektóre kwestie zostały w projekcie pominięte. Zwrócił uwagę że zmiany utrwalają obecny stan zarządzania krajobrazem, kiedy brak organu odpowiedzialnego całościowo za ochronę krajobrazu – organu koordynującego, kontrolującego, egzekwującego w skali kraju oraz odpowiedzialnego za gospodarkę przestrzenną. „(…) należy dopracować ten projekt ustawy, aby nie budził on kontrowersji, jeśli chodzi o przedsiębiorców. Są sygnały, że to będą dla nich dodatkowe obciążenia, że to ich będzie dodatkowo kosztować, dotyczyć będzie też tych osób, które niejednokrotnie wydzierżawiały po prostu te miejsca”.
W dalszej części dyskusji zabierali głos poszczególni posłowie wypowiadający się we własnym imieniu. Było wiele głosów zgodnych z postulatami naszego stowarzyszenia lub takich, które warto przemyśleć.
I tak poseł Michał Szczerba z PO przypomniał nasz postulat powoływania plastyków miejskich lub gminnych.
Poseł Andrzej Adamczyk z PiS pytał, czy projekt ustawy daje odpowiednie procedury do usunięcia „niepotrzebnych setek, tysięcy reklam” wzdłuż ciągów komunikacyjnych. Jego zdaniem ustawa nie definiuje takiej możliwości i nie określa, czy właściciel nie będzie mógł w nieskończoność odwoływać się, przedłużając proces usuwania reklam.
Maria Nowak z klubu PiS stwierdziła, że w ustawie nie jest jasno sprecyzowane, co jest reklamą, a co szyldem, co należy wyjaśnić, ponieważ od szyldu nie ma być pobierana opłata. O konieczności definicji mówił też poseł Piotr Szeliga z Solidarnej Polski.
Marek Poznański z Ruchu Palikowa zwrócił uwagę, że źle zaprojektowane reklamy, nad którymi nie ma żadnej kontroli „bezpośrednio wpływają na zarobki związane z turystyką, bo oczywiście osoba, która wiedza, nie chce przyjeżdżać do brzydkiego miejsca oblepionego reklamami”.
Marcin Święcicki z PO, pośrednio odwołując się do działalności Miasto Moje a w Nim proponował, by wprowadzić definicję wizualnej przestrzeni publicznej.
Podczas dyskusji wielu posłów zwracało uwagę na to, że ustawa nie dość precyzyjnie definiuje reklamy i szyldy, co może być problemem szczególnie dla mniejszych firm.
Pojawiały się pomysły, na co przeznaczyć dochody z opłaty reklamowej np. na ochronę środowiska (Adam Rybakowicz z PiS, Lidia Gądek z PO), ochronę krajobrazu (Henryk Siedlaczek z PO).
Były też głosy wyrażające obawę, że ustawa wzmocni pozycję rynkową dużych firm reklamowych, które już dziś posiadają większość rynku (Barbara Babula z PiS) i opinie że konieczna jest ochrona małych reklamodawców (Andrzej Szlachta z PiS).
Było niestety też kilka wypowiedzi, które wywołują naszą dużą obawę. Szczególnie mocno posłowie krytykowali opłatę reklamową, nazywając ją nową daniną, podatkiem, która ma zniszczyć drobną przedsiębiorczość.
„Należę do tych osób, które jeśli jadą do Zakopanego, to pomimo reklam odczuwają i odbierają całe piękno gór. Jeśli jadę do Krościenka, tak samo widzę przede wszystkim Trzy Korony, szczyt Sokolicy i te reklamy aż tak bardzo mi nie przeszkadzają.” – mówił Wiesław Janczyk z PiS, wyrażając swoje obawy co do losu rolników i przedsiębiorców po odebraniu im przez ustawę „kanału i przekazu informacji o usługach, o produkcji, o handlu małych i średnich przedsiębiorców”, co wg niego będzie prowadzić do monopolu dużych firm reklamowych.
Poseł Piotr Szeliga z Solidarnej Polski mówił wręcz o zabijaniu polskiej przedsiębiorczości pod płaszczykiem ochrony krajobrazu. „Jeżeli ktoś dzisiaj wynajmuje różne miejsca na reklamy, to czy będzie mu się opłacało, gdy będzie musiał za reklamy na swoim podwórku jakieś opłaty ponosić?”
Byli posłowie, którzy popierają ustawę ze względu na jej inne postanowienia, np. dotyczącej elektrowni wiatrowych, jak poseł Mieczysław Golba w Solidarnej Polski.
Pod koniec debaty głos zabrali Janusz Zaleski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, zapewniający, że jest to spójny projekt, który daje szansę na naprawę polskiego krajobrazu, oraz Olgierd Dziekoński. Dziekoński przekonywał, że samorządy same powinny określać, na co będą wydawać środki z opłaty z reklam. Odnosząc się do zarzutów o niedostateczne definicje szyldów i reklam powiedział, że „projekt w sposób jednoznaczny mówi o tym, że zdefiniowanie szyldu jako niewielkiej powierzchni reklamowo-informacyjnej, reklamy informacyjnej, czyli reklamy i informacji związanej z działalnością gospodarczą, obecnej na nieruchomości, na której tablice i urządzenia reklamowe są zlokalizowane, pozwala na wyłączenie czy też zgoła wyłącza tego rodzaju szyld z opłaty reklamowej”, a ponadto właściciel szyldu w razie czego będzie mógł odwołać się do organu administracji publicznej z prośbą o stwierdzenie, czy jest to szyld, czy reklama.
Głównym narzędziem likwidowania chaosu reklamowego będzie kodeks reklamowy uchwalany przez gminy, który może wejść w życie w ciągu pół roku od przyjęcia ustawy. Chaos ten ponadto będzie musiał zostać zlikwidowany we wszystkich obszarach, które na podstawie audytów krajobrazowych zostaną uznane za priorytetowe, nawet jeżeli poszczególne gminy nie będą miały zamiaru uprzątnąć tam reklam. Odnosząc się do obaw o kondycję polskich małych przedsiębiorstw poinformował, że maksymalna dopuszczalna ustawą stawka za metr kwadratowy reklamy będzie wynosić 81 zł na miesiąc, natomiast gminy będą racjonalnie wspierały lokalnych przedsiębiorców, przygotowując między innymi przy drogach tablice informacyjne dotyczące prowadzenia działalności gospodarczej. Taka tablica ma być wyłączona z opłaty reklamowej.
Ustawa zostanie teraz rozpatrzona przez komisje: infrastruktury, kultury i środków przekazu samorządu terytorialnego i polityki regionalnej. Opinię do projektu wydadzą komisje ochrony środowiska oraz zasobów naturalnych i leśnictwa.
Komentarz Miasto Moje a w Nim:
Cieszy, że wszystkie kluby poselskie widzą potrzebę przyjęcia ustawy chroniącej krajobraz. Cieszy, że jest wielu posłów dostrzegających problem nadmiaru reklam. Martwi jednak, że niektóre kluby mówiąc o konieczności uchwalenia ustawy, podkreślały niektóre jej cele (np. konieczność ochrony krajobrazu lub ochrony przed niekontrolowanym stawianiem elektrowni wiatrowych), poddając jednocześnie krytyce opłatę od reklam, która miałaby stanowić dochód gmin. Taka krytyka padła ze strony Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polski, mgliście też brzmi stanowisko Polskiego Stronnictwa Ludowego, że ustawa „nakierowuje uwagę Wysokiej Izby na pewien problem, który jest do rozwiązania, ale niekoniecznie przy pomocy tych instrumentów, które są zaplanowane”.
Żeby ustawa była jednak skuteczna, konieczne jest przyjęcie jej najważniejszych postanowień, w szczególności opłaty od reklam dla gmin, która będzie czynnikiem limitującym ilość reklam w przestrzeni publicznej. Zgadzamy się, że konieczne są dalsze prace nad ustawą, choćby po to, by usunąć redakcyjne błędy (projekt ustawy wcale nie umożliwia pobierania opłaty 81 zł od metra kwadratowego miesięcznie, co zapowiadał minister Dziekoński), a także doprecyzować pojęcia reklamy i szyldu.
Jednocześnie konieczny jest dialog z posłami, by przedstawić im międzynarodowe doświadczenia w zakresie opłat czy podatków od reklam.
Niestety obawiamy się, że wielu posłów będzie teraz stroić się w szaty obrońców przedsiębiorców przed uciskiem podatkowym i chcąc zyskać popularność będą przeciwstawiać się opłacie od reklam. Postawa taka była zauważalna podczas debaty, a najdobitniej o niej świadczy artykuł, który niedawno napisał poseł Przemysław Wipler dla portalu wPolityce.pl , w którym opłatę od reklam określał mianem „prezydenckiego skoku na kasę” i zapowiedział głosowanie za odrzuceniem projektu ustawy.
Za najważniejsze uznajemy teraz wywieranie nacisku na posłów, by przyjęli jak najlepszą ustawę, zawierającą postanowienia, które faktycznie ograniczą ilość reklam w naszej przestrzeni publicznej. Z tego powodu w drugiej połowie września stowarzyszenie Miasto Moje a w Nim rozpocznie kampanię „Wysoka izbo – posprzątaj reklamy”.
Na zdjęciach: Mińsk Mazowiecki (fot. Paulina Czarnecka), Białystok (fot. Joanna Cisek)